Po przeprawie promem z wyspy południowej na wyspę północną i szybkim zwiedzeniu Wellington (stolicy Nowej Zelandii) wybraliśmy się zdobywać wulkany.
Na początku na celownik wzięliśmy wulkan Tanaraki, który przez brytyjskich odkrywców nazwany został Mount Egmont (2 518 m npm). Dzięki swojej idealnie symetrycznej sylwetce stożka uważany jest za drugi najpiękniejszych wulkan świata (pierwszym jest japoński wulkan Fuji). To tutaj kręcono film „Ostatni Samuraj”. Zgodnie z maoryską mitologią, w pradawnych czasach wszystkie wulkany mieszkały w centrum wyspy. Wśród nich wyróżniała się piękna „wulkanka” Pihanga, w której zakochały się inne wulkany. Między nimi wybuchła straszna wojna, którą wygrał wulkan Tongariro, a po zwycięstwie przepędził on Tanaraki na zachodnie wybrzeże wyspy. Dziś Maorysi mówią, że kiedy Tanaraki jest pokryty deszczowymi chmurami to znaczy, że płacze po utraconej miłości, a podczas spektakularnych zachodów słońca mówi się, że uśmiecha się do swojej kochanki.
Tak też i było z naszymi odwiedzinami. Po przyjeździe pod południową ścianę wulkanu okazało się, że Tanaraki zaczyna płakać i nie będzie dane nam podziwiać jego pięknej smukłej sylwetki. Diana została w samochodzie a ja wyruszyłem w nieznane jak kiedyś Frodo na Orodruinę aby spełnić swoje przeznaczenie 🙂 Droga na szczyt wymagała pokonania około 1500 m bezpośredniego przewyższenia, a ze względu na pogodę oraz grząski żwir pumeksu zsypujący się ze szczytu wspinaczka nie należała do najprzyjemniejszych. Po 6 godzinach wspinaczki w deszczu i mgle, na szczycie czekała nagroda! Okazało się, że wierzchołek wulkanu dumnie wznosi się nad chmurami, świeci nad nim słońce i roztacza się cudowna panorama.
Maoryska baśń dopełniła się o zachodzie słońca, kiedy szczęśliwie opuściliśmy Tanaraki i jechaliśmy w stronę centrum wyspy, w stronę jego kochanki. Nagle się przejaśniło i w oddali w zachodzie słońca ujrzeliśmy uśmiech wulkanu 🙂
Zaskarbienie sobie przyjaźni Tanaraki nie odbiło się dla nas zbyt pomyślnie w dalszej wędrówce po wulkanach. Po dotarciu pod Tongariro, okazało się, że jest załamanie pogody, wszystkie wulkany wraz ze swoimi wierzchołkami pochowały się w deszczowych chmurach na kilka następnych dni. Nasz plan trekkingu szlakiem Tongariro Alpin Crossing i zdobycia szczytu Tongariro i Ruapehu rozpłyną się w chmurach.
M.
Więcej zdjęć kliknij